Otworzyłem pierwszy rachunek, wpłaciłem środki i … codziennie sprawdzałem, jak pracują 😊 Aż mi się z...
Spekulowanie kontra inwestowanie
Jeżeli odkryłeś już świat inwestowania i zdałeś sobie sprawę, że najlepszym sposobem jest inwestowanie pasywne, w którym regularnie odkładasz pewne kwoty na przyszły cel - wybrałeś właściwą drogę.
Prawdopodobnie wiesz już, jakie są prognozowane wyniki Twojej inwestycji – oczekiwana stopa zwrotu oraz suma, którą spodziewasz się uzyskać na koniec okresu inwestycji (być może obliczyłeś je sam lub, jeśli inwestujesz za pośrednictwem robo-doradcy, on zrobił to za Ciebie).
Na rynkach finansowych dostępnych jest wiele różnych, efektywnych klas aktywów, które składają się z tysięcy różnych akcji i obligacji. Mogą one zapewnić świetne zyski i sprawić, że będziemy coraz bogatsi – tym samym przybliżając nas do osiągnięcia naszych celów finansowych.
Niestety, ludzie często zbaczają z raz obranej ścieżki i odchodzą od swoich planów finansowych na rzecz nowych, atrakcyjnych inwestycji – spekulacji, które w pewnym okresie pozwalają osiągnąć niezwykle wysokie, ponadprzeciętne stopy zwrotu.
W takich okolicznościach często kierujemy się emocjami, w oparciu niezwykle optymistyczne historie zasłyszane od innych inwestorów: o nowych klasach aktywów, w które wszyscy inwestują, i przekonujących wyjaśnieniach, dlaczego właśnie one są w stanie zapewnić niezwykle wysokie zyski przez wiele, wiele lat.
Jeżeli porównasz te niezwykle wysokie zyski z zyskami z bezpiecznych i sprawdzonych inwestycji pasywnych, zobaczysz, że osiągnięcie wymarzonego celu w „nudny”, pasywny sposób zajmie Ci wiele lat, podczas gdy nowa inwestycja pozwoliłaby Ci na to o wiele szybciej.
Takie zjawiska nie są rzadkością. Inwestorzy za każdym razem myślą jednak, że tym razem jest inaczej i że nowa bańka finansowa, w którą inwestują spekulanci, nie ma nic wspólnego z poprzednimi przypadkami – ale są w błędzie.
Dzisś przyjrzymy się niektórym starszym, ale także kilku nowszym przypadkom baniek spekulacyjnych, aby móc dostrzec ich wspólne cechy, które pomogą nam szybciej zidentyfikowac spekulacje w przyszłości. Nie wiemy co prawda, jakie kuszące możliwości spekulacyjne czekają nas w przyszłości - wiemy jednak na pewno, że takie nadejdą.
Tulipomania
Jedna z najciekawszych moim zdaniem historii pochodzi z Holandii. W połowie XVII wieku, ze względu na rozwijającą się gospodarkę, ludziom w tym kraju wiodło się nadzwyczaj dobrze i coraz więcej osób dysponowało nadwyżką kapitału, czyli pieniędzmi na inwestycje.
Utworzyło to w społeczeństwie nową klasę – ludzi, którzy po raz pierwszy w życiu próbowali inwestować. Jednocześnie tulipany były w Holandii prawdziwą rzadkością i symbolem statusu w ogrodach arystokracji, co przykuwało uwagę zwykłych ludzi.
Z biegiem czasu popyt na tulipany, a właściwie ich cebulki, rósł, za czym siłą rzeczy nie nadążała podaż - wyhodowanie cebulki zajmuje bowiem od 5 do 12 lat. Kiedy relacja podaż – popyt została naruszona, rynek zareagował coraz silniejszym wzrostem cen.
Cebulki tulipanów szybko okazały się świetną inwestycją, a zatem przyciągały coraz więcej inwestorów. Wielu z nich zaangażowało się w tę bańkę - od małych, początkujących inwestorów, po dealerów, właścicieli łodzi, a nawet i doświadczonych traderów.
W 1634 r. bańka była w pełnym rozkwicie. Entuzjastycznie optymistyczne prognozy w najlepszym momencie poszły tak daleko, że tradycyjne branże zaczęły być całkowicie ignorowane, a coraz więcej osób zaczęło angażować się w rynek cebulek tulipanów, ponieważ na hadnlu nimi byli w stanie zarobić więcej niż na tradycyjnej pracy.
Niektóre obliczenia wskazują, że najbardziej ekskluzywne cebulki – te o niezwykle rzadkim wyglądzie – osiągnęły wartość - w przeliczeniu na dzisiejsze kwoty - nawet 750 000 dolarów.
Silny wzrost cen spowodował, że coraz więcej osób zaciągało kredyty na zakup cebulek, mając nadzieję, że uda im się spłacić kredyt i utrzymać zysk. Ale ponieważ kupiono już wiele celebulek, nabywców było coraz mniej i w 1637 roku wydarzyło się coś niespodziewanego – ich ceny zaczęły spadać.
Ich cena wróciła do poziomu sprzed początków bańki spekulacyjnej już w 1638 roku, a wszelkie zyski zupełnie zniknęły, pozostawiając inwestorów z bezwartościowymi kwiatami, niespełnionymi marzeniami i niespłaconymi pożyczkami.
Kompania Mórz Południowych
Kolejna ciekawa historia wydarzyła się na początku XVIII wieku w Wielkiej Brytanii, a dotyczyła Kompanii Mórz Południowych – firmyt transportowej, która otrzymała od rządu brytyjskiego korzystne warunku przewozu różnych ładunków (do których zaliczał się wówczas również transport niewolników z Afryki do Ameryki Południowej).
Co ciekawe, wspomniana trasa należała wówczas do Portugalii oraz Hiszpanii, z którymi Wielka Brytania toczyła wojnę – a zatem choć firma w teorii otrzymała monopol, w praktyce nie otrzymała niczego.
Nie przeszkodziło to jednak właścicielom i inwestorom w rozpowszechnianiu niezwykle optymistycznych opinii, prognoz i scenariuszy na temat przyszłości firmy – w efekcie w latach 1719-1720 akcje Kompanii Mórz Południowych podskoczyły ze stu funtów na ponad tysiąc.
To oczywiście przyciągało coraz więcej inwestorów, którzy inwestowali nie tylko swoje oszczędności, ale zaciągali w tym celu kredyty.
Z biegiem czasu okazało się, że firma nie osiągnęła prawie żadnego wzrostu przychodów czy zysku – skończyło się na nadziejach.
W podobnym tempie, w jakim jej akcje wzrosły najpierw do tysiąca funtów, w kolejnym roku powróciły do pierwotnego poziomu.
Szczególnie interesujące może być to, że w bańke tę zainwestował swoje oszczędności również jeden z najsłynniejszych fizyków wszechczasów, Isaac Newton. Szacuje się, że na inwestycji tej stracił około 3 000 000 dolarów (w przeliczeniu na dzisiejszą wartość).
To wówczas padło jedno z jego słynnych stwierdzeń: że potrafi obliczyć trajektorię gwiazd, ale nie ludzkie szaleństwo.
Nowoczesne bańki
Oczywiście, we współczesnych czasach również nie zabrakło baniek spekulacyjnych. W latach 60. i 70. Pojawiła się bańka dotycząca 50 dużych, nowoczesnych firm o nazwie Nifty Fifty. Na początku tysiąclecia pękła słynna bańka internetowa, kiedy indeks technologiczny Nasdaq spadł o prawie 77%, a setki firm technologicznych zbankrutowały.
W 2008 roku byliśmy świadkami pęknięcia bańki na rynku nieruchomości. Dziś mamy kryptowaluty. Według wielu są przyszłością i nie mają nic wspólnego z poprzednimi bańkami. „Tym razem jest inaczej”.
Patrząc na nie z dzisiejszej perspektywy, historie z dawnych czasów mogą wydawać się nieco śmieszne, ale w tamtych czasach inwestycje te wydawały się rozsądne, a do tego nie tylko obiecywały bogactwo, ale też przez długi czas przynosiły dobre rezultaty - jak to zwykle bywa na początku.
Chociaż wiele osób może się z tym nie zgodzić, za nowoczesny przykład możemy przyjąć kryptowaluty – same w sobie nie posiadają one żadnej wartości, nie przyświeca im żaden wyższy cel, a mimo to ich wartość osiągnęła już w pewnym momencie oszałamiające 2 biliony dolarów, i nawet obecnie, pomimo 50% spadku, wciąż utrzymuje się na niezwykle wysokim poziomie biliona dolarów. Pomimo to wiele osób wciąż inwestuje w nie swoje oszczędności, mając nadzieję, że w przyszłości ktoś zapłaci za wirtualne waluty jeszcze więcej, a tym samym ich cena jeszcze bardziej wzrośnie.
Wszystko to oczywiście brzmi znacznie bardziej optymistycznie i entuzjastycznie na żywo - narracja inwestorów kreuje obraz, w którym kryptowaluty są przyszłością i wkrótce zastąpią tradycyjne waluty jako środek płatniczy, a samą technologię blockchain nazywają rewolucyjną. Przyszłość pokaże, kto miał rację – mi osobiście ta sytuacja aż za bardzo przypomina jednak bańkę internetową z początku 2000 roku.
Wnioski
Wszystkie powyższe przykłady łączy fakt, że inwestycje te są nieproduktywne – nie tworzą żadnej nowej wartości dodanej – a opierają się na płonnych nadziejach i oczekiwaniach względem przyszłości.
Takie inwestycje nie są w stanie działać długoterminowo. Bez sprzedaży towarów lub usług, dzięki którym firma generuje zysk netto, przynosząc tym samym korzyść właścicielom lub inwestorom, jedyną szansą na zysk pozostaje przyciąnięcie kolejnych naiwnych, tworząc tym samym sztuczny popyt napędzający bańkę – wywołujący wzrost cen oraz przyciągający kolejnych inwestorów.
Wszystkie wspomniane historie zapowiadały się bardzo dobrze. Na początku generowały olbrzymie zyski, których nie są w stanie przynieść inwestycje konwencjonalne. Przyciągały zatem masę nowych inwestorów.
Na dłuższą metę ten wysoki poziom zysków nie ma jednak szans się utrzymać. Wszystkie opisane bańki spotkał ten sam koniec – pęknięcie.
Jeśli chcesz osiągnąć wysokie zyski, musisz podjąć duże ryzyko. Gdy bańki spekulacyjne szybko rosną, wydaje się to genialnym posunięciem. Podjęcie ogromnego ryzyka może jednak przynieść fatalne konsekwencje, którym będziesz musiał stawić czoła – a takie błędy trudno będzie naprawić.
Nikt nie może być pewien, jak za jakiś czas będą kształtować się ceny konkretnych aktywów. Powyżej wspomnieliśmy o kryptowalutach, ale bez względu na to, w co dokładnie inwestujemy, nie możemy zapominać o jednej z podstawowych zasad: dywersyfikacji. Dzięki niej możemy uchronić się przed potencjalnie fatalnymi decyzjami finansowymi.
Idealnie byłoby wyciągnąć nauczkę z cudzych błędów. Jeżeli jednak angażujemy się w bańkę spekulacyjną – pamiętajmy przynajmniej, aby wykorzystywać w ten sposób jedynie część środków w naszym portfelu. W przeciwnym razie nasze cele finansowe mogą szybko stać się dla nas nieosiągalne.
Jak odnieść sukces jako inwestora, a nie spekulant? Zerknij na zasady, którymi kierujemy się w Finax. Możesz także obejrzeć rozmowę na temat dekalogu inteligentnego inwestowania, który opiera się na tych zasadach: